TRANSMISJA KONCERTU: https://fonielublina.pl/multimedia/
lub https://www.youtube.com/watch?v=DeqaqtNm8dQ
Agnieszka Schulz – Brzyska – fortepian
Irina Stukaszina – Gąsior – skrzypce
Szymon Krzemień – wiolonczela
słowo o muzyce: Kinga Krzymowska- Szacoń
program: W.A. Mozart – Sonata C-dur KV 330
W.A. Mozart – Sonata e-moll KV 304
W.A. Mozart – Duet Nr 1 G-dur KV 423
L. van Beethoven – Trio c-moll op.1 nr 3
Śladami Mozarta, czyli muzyczna opowieść o tym, czego Einstein nie potrafił policzyć, a Beethoven – wybaczyć
Czy Mozart i Beethoven kiedykolwiek się spotkali? Tego nie wiemy. Z pewnością było to możliwe, gdy młody Ludwig odwiedził Wiedeń w 1787 roku. Nawet jeśli nie miał wówczas okazji, by zaprezentować swoje dzieła bardzo zajętemu mistrzowi, być może słyszał jego grę (którą później ocenił jako świetną). Beethoven osiadł w Wiedniu na stałe rok po śmierci Mozarta, w sposób symboliczny podążając jego śladami (obydwaj kompozytorzy działali pod opieką tych samych mecenasów, a ich mentorem był Joseph Haydn). Co więcej, wpływy Mozarta słyszalne są w wielu dziełach mistrza
z Bonn, także tych najbardziej znanych, jak V Symfonia, czy Sonata fortepianowa c-moll („Patetyczna”).
W pierwszym koncercie najnowszej odsłony Fonii Lublina można będzie usłyszeć utwory obu artystów. Choć przeważać będzie muzyka kameralna, koncert rozpocznie się Sonatą fortepianową C-dur KV 330 W.A. Mozarta. Ten trzyczęściowy utwór o charakterystycznym, energetycznym finale należy do najbardziej popularnych sonat kompozytora. Jej klarowność i pozorną prostotę docenić można w interpretacji dobrego pianisty, który wydobędzie z niej elegancję i wyrafinowane uczucia.
Utwory kameralne Mozarta stanowią wdzięczny materiał zarówno do efektownej prezentacji w salach koncertowych, jak i muzykowania
w mniejszym gronie. Z popularnymi, choć niełatwymi sonatami skrzypcowymi wiąże się opowieść o problemach, jakie sprawiły niezłemu skądinąd skrzypkowi, Albertowi Einsteinowi (przy czym powtarzający ją publicyści nie są zgodni co do tego, którego konkretnie utworu dotyczy przytaczana anegdota). Towarzyszący mu przy fortepianie Artur Schnabel, po wielu nieudanych próbach miał bowiem wykrzyknąć: Albercie, na litość boską, czy ty nie potrafisz liczyć?
Istotnie, w sonatach skrzypcowych Mozarta rytm, proporcje i symetria odgrywają kluczową rolę. Utwory te utrzymane są raczej w tonacjach durowych – Sonata e-moll KV 304 jest tutaj wyjątkiem, co większość badaczy wiąże z okolicznościami, w jakich powstała. W 1778 roku, podczas gdy Mozart odbywał podróż po Europie, zachorowała i zmarła jego matka. Pozostaje niewiadomą, czy sonata powstała już po jej śmierci, czy też nieco wcześniej. Niewątpliwie wyczuwalne jest w niej jednak odczucie tęsknoty
i swoista głębia, odzwierciedlające atmosferę Sturm und Drang [okresu burzy i naporu], napotkaną przez kompozytora w Mannheim. Sonata e-moll cechuje się dość nietypową budową; składa się bowiem nie z czterech czy trzech, ale z dwóch części. Podobnie jak w innych dojrzałych sonatach, Mozart nadaje tutaj partii skrzypiec bardziej znaczącą i samodzielną rolę.
Wolfgang Amadeusz Mozart posiadał zaskakującą łatwość komponowania muzyki w wybranych stylach, potrafił również naśladować twórczość muzyczną współczesnych mu artystów. Gdy arcybiskup von Colloredo zamówił u Johanna Haydna (młodszego brata Josepha) cykl sześciu duetów na skrzypce i altówkę, nie rozpoznał, że dwa z nich napisał zamiast niedomagającego wówczas Haydna właśnie Mozart. Dla wykonawców różnica jest oczywista – Mozart nie traktował partii altówki jak akompaniamentu, dodał jej natomiast samodzielności. W trzyczęściowym, barwnym Duecie G-dur KV 423 altówka bywa dość często zastępowana przez wiolonczelę.
Dwanaście lat później, w sierpniu 1795 roku w salonie księcia Lichnowskiego Beethoven zaprezentował swoje opus pierwsze: trzy tria na fortepian, skrzypce i wiolonczelę. Honorowy gość tego spotkania, niemłody już Joseph Haydn, dopiero co wrócił z Londynu. Był już bardzo zmęczony – tym bardziej, im dłużej trwał koncert, zaś po wysłuchaniu całości zasugerował niecierpliwie oczekującemu na komentarz kompozytorowi, żeby to trzecie, ostatnie trio jeszcze trochę poprawił… Ocena mistrza nie przypadła do gustu ani Beethovenowi, ani późniejszym krytykom, którzy właśnie Trio c-moll docenili najbardziej. Utwór ten składa się z czterech części, klasycznie skontrastowanych pod względem tempa. Jednak język muzyczny dzieła jest dość odważny i zwiastuje późniejszy, burzliwy styl kompozytora. Już w temacie pierwszej części pojawia się zaskakujące, wywołujące niepokój przesunięcie o pół tonu, uporczywie później powtarzane, co w literaturze muzycznej miało wymowę retoryczną. Części środkowe pozostają eleganckie i klasyczne, ale intensywne emocje powracają w porywającym finale (prestissimo).
Ponad dwa i pół tysiąca lat temu pitagorejczycy rozpowszechnili koncepcję harmonii sfer – swoistej muzyki kosmosu. Miałaby ją tworzyć ta sama harmonia, która wybrzmiewa we wszechświecie, spajając również pory roku, dni i noce, a nawet duszę człowieka. Powinna ona być obecna także w muzyce, choć nie każdy potrafi ją uchwycić. W czasach racjonalizmu nikt już rzecz jasna w grę wirujących ciał niebieskich nie wierzy, jednak przekonanie o istnieniu doskonałej harmonii, sztuki muzycznej o proporcjach oddających prawa natury, pozostało. Odnaleźć ją i zapisać w dźwiękach potrafią jedynie najwięksi geniusze. Według Alberta Einsteina jednym z nich był Wolfgang Amadeusz Mozart, który miał ową idealną muzykę nie tyle komponować, co po prostu odkrywać. Sądząc po nieśmiertelności jego dzieł, kolejnym mógł być Ludwig van Beethoven. Przedsmak tej harmonii, ujęty w wybranych dziełach kameralnych obu kompozytorów, zaprezentują 31 maja lubelscy artyści: Agnieszka Schulz-Brzyska (fortepian), Irina Stukaszina-Gąsior (skrzypce) oraz Szymon Krzemień (wiolonczela).
dr Kinga Krzymowska-Szacoń
Partnerzy: Fundacja PZU, STOART, Towarzystwo Muzyczne
im. H. Wieniawskiego w Lublinie
Patroni medialni: TVP Kultura, TVP3 Lublin, Radio Lublin, Kurier Lubelski, Dziennik Wschodni, Gość Niedzielny.
Projekt Fonie Lublina realizowany jest dzięki wsparciu Miasta Lublin. Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu Kultura w sieci.
Dodaj komentarz