Anna Barska – sopran
Robert Mojsa – tenor
Agnieszka Schulz-Brzyska – fortepian
Stefania Verbovecka – fortepian
słowo o muzyce: Karol Furtak
UWAGA:
Koncert bez udziału publiczności / w trybie wyłącznie on-line;
Zmiany programowe zostały podyktowane okolicznościami związanymi z epidemią SARS- covid-19
TRANSMISJA KONCERTU ON-LINE
program:
L. van Beethoven
Uwertura do Fidelio/ Leonory op. 72 (wersja kameralna na fortepian na 4 ręce)
Fidelio op. 72 – duet Leonory i Florestana, Oh! Namenlose Freude!
An die ferne Geliebte op. 98:
1. Auf dem Hügel sitz ich spähend
2. Wo die Berge so blau
3. Leichte Segler in den Höhen
4. Diese Wolken in den Höhen
5. Es kehret der Maien, es blühet die Au
6. Nimm sie hin denn, diese Lieder
L. Spohr
6 Deutsche Lieder op. 101:
Nr 2. Sangeslust
Nr 5. Schweigen ist schönes Ding
L. van Beethoven
Uwertura do Die Ruinen von Athen op. 113 – (wersja kameralna na fortepian na 4 ręce)
Ah Perfido! op. 65 – scena i aria koncertowa
V Symfonia c-moll op. 67, cz. I: Allegro con brio (wersja kameralna na fortepian na 4 ręce)
O koleżeństwie, heroiczności i porzuconej kochance…
Finałowy koncert cyklu Fonie Lublina 2020 przekrojowo podejdzie do twórczości mistrza z Bonn tak, by pokazać dwa źródła szczególnie bliskich mu inspiracji. Pierwsze z nich dotyczy upodobań literackich Beethovena, drugie zaś przemian wewnętrznych kompozytora, których przyczyn upatrywać należy w postępującej chorobie i zmianach społeczno-politycznych zachodzących w ówczesnej Europie.
Z biografii kompozytora i świadectw, które po sobie pozostawił wiemy dziś, że pałał szczególną sympatią do literatury klasycznej. Wśród jego ulubionych autorów – tak w czasach młodości, jak i w obliczu zbliżającego się końca – znaleźli się Homer, Arystoteles, Platon, Plutarch i Eurypides. Ten ostatni niejako wyznaczył także kierunek jego literackich zainteresowań dotyczący znajomości dzieł epok późniejszych – Beethoven bowiem często pochłonięty był czytaniem dramatów, w tym szekspirowskich i naznaczonym piętnem Sturm und Drang. Nie dziwi więc, że w 1811 r. przyjął propozycję napisania muzyki do sztuki Augusta von Kotzebue, nawiązującej zresztą do antycznej historii. I choć Ruiny Aten stanowią jedynie ilustracyjne miniatury mające towarzyszyć akcji dramatycznej dzieła, oddają typowy, beethovenowski styl komponowania z lat nastych XIX stulecia. To co klasyczne, nie tylko w formie, ale i w temacie muzyki, zmierza tu w stronę romantycznych napięć kształtujących narastający tok muzycznej narracji. Uwertura do sztuki Kotzeubego, obok Marsza tureckiego, jest dziś najchętniej przypominanym publiczności fragmentem muzyki do Ruin Aten.
Kiedy Beethoven pisał to dzieło, pozostawał w środkowej fazie swojej twórczości, obarczonej dziś określeniem bohaterska. Jego styl zbliżał się w niej do romantycznego, tego, który zrywa z klasyczną estetyką powściągliwości. Do przekraczania granic narzuconych przez ówczesne mody i oczekiwania społeczeństwa nakłoniły Beethovena autorefleksje dotyczące jego własnego losu skupione wokół postępującej choroby, negatywne nastawienie do wyższych klasy społecznych przekładające się na supremację indywidualnego pierwiastka w muzyce i wola, by jego dzieła niosły ze sobą coś więcej, aniżeli tylko wartość estetyczną. Współpraca z Kotzebue, który w 1811 roku należał jeszcze do artystów poszukujących drogi ku postępowi, zdawała się mimo swoich inklinacji politycznych, odpowiadać Beethovenowskim założeniom tworzenia sztuki w nowoczesnym duchu.
Z innej strony trudno poszukiwać bardziej eminentnego przykładu bohaterskości w sztuce Beethovena niż dzieło Fidelio op. 72. Jedyna opera w katalogu jego prac – trudno o pominięcie faktu, że wysoko stawiająca poświęcenie jednego człowieka dla drugiego w imię miłości i wytykająca negatywne cechy ciemiężcy utożsamianego z więziennym strażnikiem – nie doczekała się entuzjazmu podczas prapremiery. Zarzucano jej chaotyczność, wstrętne współbrzmienia i małostkowość pomysłów. Dla samego kompozytora jednak Fidelio zdaje się być wzorem sztuki w sensie jej etycznego wydźwięku. Zresztą na rzecz libretta Fidelia / Leonory porzucił pracę nad zdecydowanie mniej pociągającym go tekstem Ognia Westalek, choć co warto podkreślić, to do tego tekstu pierwotnie powstały fragmenty Fidelia, w tym duet O, namenlose Freunde!, który obok uwertury zostanie wykonany podczas koncertu.
Za badaczami twórczości Beethovena przyjąć warto perspektywę, według której w jego słynnej V Symfonii zawarta została kontynuacja woli zamknięcia w swojej muzyce idei bohaterstwa znana wcześniej nie tylko z Fidelia, ale choćby i z Eroici. We wszystkich tych dziełach zwroty marszowe, w swoim wyrazie nawiązujące do fanfarowych, wojskowych motywów wydają się wybitnie wymowne w tym kontekście. To, a także obserwowane już od pierwszej części tendencje do przetwarzania motywu czołowego tak silnie, by co raz uzyskiwać z jego wewnętrznej struktury nowe jakości emocjonalne, stanowią nie tylko wizytówkę twórczości Beethovena z tego okresu, jego podpis odciskający ślad na całej późniejszej europejskiej symfonice, ale również wartość, jakiej kompozytor upatrywał w dążeniu do wzbudzenia w odbiorcy wrażeń skrajnych, silnie oddziałujących na jego sferę uczuciową.
Tym, czym są jego symfonie dla późniejszej literatury muzycznej tego gatunku, dla liryki wokalnej jest cykl pieśni Do dalekiej ukochanej – An die ferne geliebte. Skomponowany niedługo po tym, jak Schubert przedstawił światu swoje op. 1 i op. 2, pierwsze „romantyczne” pieśni do słów J. Goethego, określany jest przez niektórych mianem pierwszego „romantycznego” cyklu pieśni, a przez niektórych także pierwszym cyklem o spójnej wewnętrznie narracji, napisanym przez kompozytora powszechnie znanego. Fakt – spójność tych sześciu miniatur wokalnych wykracza poza dotychczasowe myślenie o pieśni. Bogactwo odcieni emocjonalnych, które Beethoven nakreślił w op. 98 i relacja muzyki do tekstu wierszy Aloisa Jeitteles wydają się zwiastować późniejsze osiągnięcia Schumanna w ramach tego gatunku. Wśród liryki wokalnej wybrzmiewającej w podobnym czasie w Wiedniu, An die ferne Geliebte musiało być zjawiskiem – zarówno pod kątem sugestywności oddania smętnej, lirycznej nastrojowości, jak i w zakresie powracania do początkowych motywów w ostatniej z sześciu pieśni. Dla wskazania profetycznej roli tego cyklu, podczas koncertu wybrzmią także dwie pieśni z op. 101 Louisa Spohra, napisane w 16 lat po op. 98 Beethovena. Spohr grywał z Beethovenem, utrzymywał z nim kontakty koleżeńskie, a postawa twórcza wyrażona w Sześciu Pieśniach Niemieckich wydaje się znakiem wpływu Beethovena na kompozytorów późniejszych, zaliczanych już do grona romantyków.
O porzuconej kochance, Deidemii, taktuje z kolei zaczerpnięty z greckiej mitologii tekst arii koncertowej Ah! Perfido!. Poza kolejnym dowodem na przywiązanie Beethovena do tradycji antycznych, w tym utworze ukazuje się nam jego zdolność do twórczych nawiązań do muzyki epok poprzednich. Jak konkluduje Marcin Gmys: Koncepcja dzieła nawiązuje bowiem do maksymalnie skontrastowanej barokowej afektacji, gdzie ból sąsiaduje z gniewem, a rozpacz z tęsknotą. Te kontrasty zdają się faktycznie kierować uwagę odbiorców na „przeszłe już”, choć jak Beethoven udowadnia wcale nie przebrzmiałe tradycje kompozytorskie. Afekty zdają się zostać przez Beethovena ujarzmione; jednocześnie zaś powoli ujawnia się w Ah Perfido! charakterystyczna tendencja do ich uwalniania, wybuchania z pełnym impetem energii, którą Beethoven potrafi usidlić w nutach tak, by dzięki wykonawcy, z zapisu ją uwolnić.
Wolność, wolność i raz jeszcze wolność – tak podsumować można by całoroczne dociekania dotyczące twórczości L. van Beethovena prezentowanej w cyklu Fonie Lublina. Wolność ta daje się poczuć także dziś, w XXI stuleciu, kiedy z pozoru tak oddaliliśmy się już od idei rządzących muzyką przełomu wieku XVIII i XIX. Dzięki Beethovenowi możemy je odczuwać na nowo i zerkać w świat, który bez jego muzyki byłby dla nas światem absolutnie niedostępnym.
Karol Furtak
Partnerzy: Fundacja PZU, Stowarzyszenie Autorów ZAIKS, STOART Związek Artystów Wykonawców, Towarzystwo Muzyczne im. H. Wieniawskiego w Lublinie
Patroni medialni: TVP Kultura, TVP3 Lublin, Radio Lublin, Kurier Lubelski, Dziennik Wschodni, Gość Niedzielny.
Projekt Fonie Lublina realizowany jest dzięki wsparciu Miasta Lublin.
Dodaj komentarz